Cześć ja jestem michalus, a to jest nowy rozdział. Nie mam dziś pomysłowego wstępu, ale życzę miłego czytania
W poprzednim rozdziale
Dan idzie do rodziców Runo. Idzie na skróty i wstępuje w ciemną uliczkę. Spotyka tam jednego członka Watahy Śmierci. Daje mu telefon Runo. Jest na nim zagadka. Danowi udaje się ją rozwiązać i znaleźć adres miejsa, w którym przetrzymywana jest Runo. Runo udaje się uciec. Podczas ucieczki napotyka Dana.
- To co robimy?- spytała się niebieskowłosa
- To chyba oczywiste że walczymy.- odpowiedział jej brunet. Nagle pod nimi pojawiły się portale. Przeteleportowali się na jakąś podziemną arenę. Co dziwne było jasno, a nad nimi był ekran. Wszystko wydawało się być przygotowane.
- Tak długo czekałem na tą walkę.- powiedział zachwycony członek watahy.- Nie mogłem doczekać się tego dnia.
- Co ja ci zrobiłem?- spytał się brunet.
- Pamiętam ten dzień doskonale.- zaczął opowiadać- Byłem wtedy z tobą w grupie. Wyeliminowałeś mnie natychmiast, w pierwszej rundzie.
- I to tyle?- spytał się ponownie- Wyeliminowałem cię w jednej walce?
- Nie tylko- zaczął mówić dalej- Gdy reszta waszej "brygady" wyeliminowała moich ludzi, stworzyliśmy watahę. Czas dokonać ostatecznej ceremoni- pstryknął palcami. Za jego plecami pojawiło się dwóch członków watahy.
Tymczasem u Marucho:
- "Gdzie on jest?"- spytał się w myślach Shun- "Miał tu być godzinę temu"
- Shun, co cię gnębi?- wtrąciła się Alice- Na pewno nic mu nie będzie?
- To nie o t...- nie zdążył dokończyć, ponieważ pod nim i pod Alice pojawił się teleport. Po chwili przeteleportowali na podziemną arenę. Zobaczyli dwie postacie biegnące w ich stronę. Byli to Dan i Runo.
- Nic wam nie jest?- spytała się niebieskowłosa
- Na szczęście nic.- odpowiedziała jej rudowłosa lekko się uśmiechając.- Co my tak właściwie tu robimy?
- Sam chciałbym to wiedzieć.- wtrącił się brunet. Skierował się w stronę Lucasa- Co to w ogóle jest ta ostateczna ceremonia?
- To jest po prostu walka- odpowiedział mu- Tylko tyle wiem.
- Ta jasne...
- Ja tu jestem tylko do pomocy.- powiedział to po czym między Danem i Runo, a Shunem i Alice pojawiła się wielka, przeźroczysta ściana. Arena została przedzielona na dwie strony.
- Przygotujcie się do ostatecznej ceremonii!- rozkazał swoim pomocnikom szef watahy
...
- To co robimy?- spytała się niebieskowłosa
- To chyba oczywiste że walczymy.- odpowiedział jej brunet. Nagle pod nimi pojawiły się portale. Przeteleportowali się na jakąś podziemną arenę. Co dziwne było jasno, a nad nimi był ekran. Wszystko wydawało się być przygotowane.
- Tak długo czekałem na tą walkę.- powiedział zachwycony członek watahy.- Nie mogłem doczekać się tego dnia.
- Co ja ci zrobiłem?- spytał się brunet.
- Pamiętam ten dzień doskonale.- zaczął opowiadać- Byłem wtedy z tobą w grupie. Wyeliminowałeś mnie natychmiast, w pierwszej rundzie.
- I to tyle?- spytał się ponownie- Wyeliminowałem cię w jednej walce?
- Nie tylko- zaczął mówić dalej- Gdy reszta waszej "brygady" wyeliminowała moich ludzi, stworzyliśmy watahę. Czas dokonać ostatecznej ceremoni- pstryknął palcami. Za jego plecami pojawiło się dwóch członków watahy.
Tymczasem u Marucho:
- "Gdzie on jest?"- spytał się w myślach Shun- "Miał tu być godzinę temu"
- Shun, co cię gnębi?- wtrąciła się Alice- Na pewno nic mu nie będzie?
- To nie o t...- nie zdążył dokończyć, ponieważ pod nim i pod Alice pojawił się teleport. Po chwili przeteleportowali na podziemną arenę. Zobaczyli dwie postacie biegnące w ich stronę. Byli to Dan i Runo.
- Nic wam nie jest?- spytała się niebieskowłosa
- Na szczęście nic.- odpowiedziała jej rudowłosa lekko się uśmiechając.- Co my tak właściwie tu robimy?
- Sam chciałbym to wiedzieć.- wtrącił się brunet. Skierował się w stronę Lucasa- Co to w ogóle jest ta ostateczna ceremonia?
- To jest po prostu walka- odpowiedział mu- Tylko tyle wiem.
- Ta jasne...
- Ja tu jestem tylko do pomocy.- powiedział to po czym między Danem i Runo, a Shunem i Alice pojawiła się wielka, przeźroczysta ściana. Arena została przedzielona na dwie strony.
- Przygotujcie się do ostatecznej ceremonii!- rozkazał swoim pomocnikom szef watahy
...
Nooo... Hmmm... Wiesz, pisz dalej, bo nie wiem co o tym rozdziale powiedzieć, ponieważ... jest okropnie krótki. :/ Nie gniewaj się, ale nie mam humoru.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam